Maciej Wierzyński Pańska misja stała się znana dlatego, że wywiózł pan z Polski informacje o eksterminacji Żydów. /.../ Kto był pierwszym pana rozmówcą?
Jan Karski Dwóch ludzi. Przedstawili się. Jeden był syjonistą, drugi z Bundu*. Nie mówiliśmy o nazwiskach. Podkreślili, że należą do różniących się organizacji, ale postanowili razem ze mną rozmawiać, żeby pokazać, że to, co mi przekażą, pochodzi od całego środowiska żydowskiego. To są żądania, prośby, skargi całego środowiska żydowskiego. I zaczęli mówić. Zapytali najpierw, czy wiem, co się dzieje z Żydami. Powiedziałem, że wiem, że dzieją się straszne rzeczy. Oni na to: – Środowiska żydowskie nie zdają sobie z tego sprawy. Nadszedł koniec wszystkich Żydów europejskich. Żydzi o tym nie wiedzą. My, przywódcy, wiemy. To było po konferencji w Wannsee, która była w styczniu 1942 roku, a ja z nimi rozmawiałem w październiku. Widocznie już doszły do nich jakieś pogłoski.
I dalej:
– Hitler postanowił wymordować wszystkich Żydów w całej Europie. To jest koniec. Polacy mają straty, Polacy cierpią… Witold – to mówił ten socjalista – wszyscy cierpimy, tylko jest różnica. Wojna się skończy, Hitler zostanie pokonany, twój naród wyłoni się z wojny, a Żydów nie będzie. Taka jest różnica między nami: nas wymordują. Wszystkich. Polskie podziemie jest bezsilne. Przecież wy sami jesteście prześladowani. Polskie podziemie może ratować jednostki. Ratują za mało, ale niektórzy robią to, co mogą. My wiemy, że sporo Żydów, wybitnych intelektualistów, ukrywa się w majątkach u polskich rodzin. Wiem o tym, ale to jest zagłada całego żydostwa w Polsce i w Europie. Przecież Polacy nie mogą zahamować zagłady. Na to są za słabi. Jedynie wielkie mocarstwa alianckie mogą to zrobić.
/.../
Pierwsze ich żądanie: niech alianci ogłoszą publicznie oficjalną deklarację, że powstrzymanie zagłady Żydów wchodzi do ich strategii wojennej. Może Hitler się zreflektuje, może się przestraszy. To ich nic nie będzie kosztowało… Niech zaleją Niemcy milionami ulotek.
– Zawiezie pan wiadomości. Nazwiska, statystyki, co oni z nami tutaj robią. Pójdzie pan, ale w tajemnicy – nie powie pan o tym ani Zygielbojmowi (w Londynie reprezentował bundowców), ani Schwarzbartowi (reprezentował syjonistów) – do prezydenta Polski Raczkiewicza. To jest polecenie do niego, nie do środowiska żydowskiego, bo oni skomplikują sprawę, nie znają się na dyplomacji. Jest prośba o zwrócenie się do papieża. Pan powie prezydentowi, że my go błagamy, niech on się zwróci osobiście, jako głowa państwa, do głowy państwa watykańskiego, z prośbą o interwencję. O tym pan Żydom nie powie. Oni z tego zrobią awanturę i skomplikują całą sprawę. Potrzebujemy pieniędzy. Dużo Żydów się ukrywa, dużo rodzin polskich zgadza się, mimo niebezpieczeństwa, opiekować rodzinami żydowskimi, ale im trzeba płacić. Oni sami są głodni… Niektórzy Żydzi mają pieniądze, ale większość nie ma żadnych. Potrzebujemy na to pieniędzy – w twardych walutach, w dolarach, w funtach szterlingach, a jeszcze lepiej w złocie.
Takie polecenia miałem przekazać w Londynie.
/.../
Drugie zadanie: – Wiemy o tym, że młode pokolenie w getcie warszawskim myśli, jak stawić opór, jak zademonstrować. Nie po to, żeby się ratować, tylko żeby pokazać światu, że nie chcą umierać bez walki. Oni potrzebują broni, my broni nie mamy. Zwrócili się do komendanta Armii Krajowej o broń. Odmówił im. Witold, powie pan generałowi Sikorskiemu, który jest wodzem naczelnym i przełożonym komendanta Armii Krajowej: Żydzi w getcie to Polacy, to obywatele Polski, oni żądają, oni chcą broni, żeby walczyć ze wspólnym wrogiem. To, że ich walka nie okaże się skuteczna, to jest ich rzecz. Jeżeli jest broń dla Armii Krajowej, to wydaje się, że oni też mają prawo jej się domagać, by walczyć ze wspólnym naszym wrogiem. Powie pan: „Niech generał zmieni stanowisko komendanta Armii Krajowej w tej sprawie”.
Odpowiedziałem:
– Panowie, nie mogę tego zrobić. Jestem żołnierzem Armii Krajowej, komendant jest moim najwyższym przełożonym. Nie mogę za jego plecami meldować wodzowi naczelnemu skargi na niego, denuncjować go. Chyba że mnie panowie upoważnią, żebym zabiegał o spotkanie z komendantem i powtórzył to, co panowie mi w tej chwili powiedzieli. Zapytam Roweckiego, jaką ma na to odpowiedź, i generałowi Sikorskiemu zamelduję to, co panowie chcą, oraz jego odpowiedź. Zawahali się, ale powiedzieli: nie mamy nic przeciwko temu.
Dotarłem do Roweckiego i opowiedziałem mu o tej rozmowie.
___
*Jan Karski spotkał się z przedstawicielem syjonistów Menachenem Kirszenbaumem i przedstawicielem Bundu Leonem Feinerem.