Jan Karski uważał Wielkie mocarstwa wobec Polski, 1919-1945. Od Wersalu do Jałty za dzieło swojego życia. W wywiadzie dla Jerzego Korczaka („Tygodnik Powszechny” nr 26/1991, 30.06.1991) profesor Karski tłumaczył, dlaczego postanowił napisać taką książkę.
W końcu wojna się skończyła. Skończyła się naszą straszną klęską. (…) Nie mogłem tego nerwowo wytrzymać. Chciałem się dowiedzieć za wszelką cenę, jak to się stało, jakie było rozumowanie tych Churchillów, Rooseveltów, Stalinów, jak do tego doszło, że nasz naród po wojnie poniósł tak straszliwą klęskę. Zacząłem studiować materiały do przyszłej książki. Nigdy nie przypuszczałem, że to się skończy ostatecznie na siedmiuset stronach. No więc siedziałem nad tym piętnaście lat. (…) I co z tego wszystkiego wyszło? To jest bardzo smutna książka. Smutna, bo takie są dzieje naszego narodu. To jest gorzka książka. Dowiedziałem się w czasie tych prac o wielu rzeczach, o których nie miałem pojęcia przed wojną, gdy byłem młodym studentem. Otóż, już od Sobieskiego, od wiedeńskiego zwycięstwa, a potem od Pokoju Karłowickiego, no, do Jałty. To znaczy przez okres prawie trzystu lat losy naszego narodu nie były i nie są tylko w naszych rękach. Musimy sobie z tego zdawać sprawę. Żyjemy w takim miejscu w Europie, jesteśmy otoczeni z dwóch stron przez tak potężnych sąsiadów, a jednocześnie świat zachodni, kierowany swoimi interesami, postępuje w myśl swoich interesów; wszystko to razem uzależnia nas przede wszystkim od konstelacji międzynarodowych.